Stuk, stuk. Rozległo się nieśmiałe pukanie, które spotęgowała
cisza panująca w gabinecie. Mężczyzna odgarnął włosy z twarzy i zmęczonym
głosem wydał pozwolenie.
- Wejść.
Zza drzwi wyjrzała twarz, którą znał od kilku ładnych lat. Oparł
łokcie o biurko zawalone licznymi zwojami, aktami i mapami. Znudzonym
spojrzeniem powiódł za Suigetsu, który nie wiedzieć czemu, wydawał mu się
podekscytowany i zakłopotany zarazem.
- Musimy
pogadać.
Hozuki opadł na skórzaną kanapę, która była częścią bogato
umeblowanego gabinetu. Teatralnie rozejrzał się po całym pomieszczeniu,
zatrzymując co chwila wzrok na innych sprzętach. Widać było, że przyszedł z
jakąś sprawą, ale chyba nie wiedział jak zacząć...
- Nie jest ci
trochę szkoda tej Sakury?- spytał niby od niechcenia- Nooo, wiesz... Siedzi
sama w tej celi, a przecież i tak nie ma szans na ucieczkę. A prędzej czy
później i tak będzie musiała stamtąd wyjść, skoro ma nam pomagać...- spojrzał
ukradkiem na szefa, który wpatrywał się w niego surowo.
- Co
proponujesz?- mężczyzna wyprostował się w swoim fotelu. Większość ludzi w jego
obecności była onieśmielona, czasem nawet przerażona. Instynktownie wyczuwało
się przy nim zagrożenie, które widać nie przeszkadzało jego towarzyszowi.
Suigetsu zastanowił się chwilę.
- Może jakiś
lepszy pokój...albo chociaż dostęp do czystej łazienki...no stary, jak chcesz
ją przekonać, żeby nam pomagała skoro trzymasz ją w takich warunkach?!
-poniosło go trochę. Chyba za bardzo pokazuje, że mu zależy, bo
"szef" zmarszczył brwi w ten swój charakterystyczny sposób, gdy coś
podejrzewał.
- Zdajesz sobie
sprawę z tego, że im mniej wie, tym lepiej dla nas, ale też i dla niej?
- A co?!
Zamierzasz już zawsze chodzić w tej pelerynie i straszyć ludzi?! I tak w końcu
się dowie! Nawet jeśli nie zorientuje się o co chodzi, to już na pewno odkryje
kim je...
- Przestań! Tak
jest lepiej! Mamy plan i tego się trzymajmy. Wiem, że nie jest głupia. Ale chcę
to opóźnić w czasie jak tylko się da. Konoha i tak podejrzewa nas o jej
porwanie.
- I
słusznie...- dorzucił Suigetsu, za co został zgromiony wzrokiem lidera.
- Mamy dość
problemów. Nie stać nas na to by jeszcze wplątać się w wojnę z Liściem i
Piaskiem. Ale potrzebujemy jej. Bardziej niż oni. Wiesz o tym. Nie zapominaj
jaki mamy cel.
Mężczyzna wstał i obszedł biurko, podchodząc do wielkiego okna. Na
zewnątrz już się ściemniało. Czuł, że nie ma wyboru. Musi być tak jak jest,
choć kamień jaki nosił w sercu obciążał go tak bardzo, że obawiał się, iż
będzie on kiedyś powodem jego zatonięcia w całej tej sprawie. Trudno. Dopiero
teraz udało mu się choć trochę zrozumieć swojego brata...
- Niech ci
będzie...Pokój obok mnie jest wolny. zaprowadź ją tam. Wolę mieć ją na oku, bo
widzę, że masz do niej słabość...tylko się nie zapomnij. Nie wolno jej samej
wychodzić. Tylko za moim pozwoleniem. Zrób to teraz- dodał ostrzej.
Suigetsu aż poderwał się z kanapy. Tak...zdecydowanie za bardzo
pokazuje, że mu zależy…
- Dzięki
szefie...to znaczy, nie żeby mnie obchodziła, ale no wiesz...- zaśmiał się
nerwowo, po czym wyszedł czym prędzej, żeby się bardziej nie pogrążyć.
Pozostawiony
sam w wielkim gabinecie, mężczyzna nadal spoglądał przez okno, kompletnie nie
widząc krajobrazu jaki się rozpościerał za taflą szkła, ale wracając myślami do
wspomnień, które starannie pielęgnował. Wspomnień, kiedy mieszkał jeszcze w
Konoha.
Było jej tak wygodnie...przewróciła się na drugi bok w miękkiej, pachnącej pościeli. Przytuliła twarz do poduszki. Zaciskając powieki chciała jeszcze choć przez chwilę zatrzymać opuszczający ją sen. Nie chciała otwierać oczu. Doskonale wiedziała gdzie się znajduje. Ładny, wygodny pokój nie omamił jej zmysłów na tyle by jej świadomość zapomniała przez noc, że nie była w domu. Że nie była w Konoha.
Uchyliła niechętnie powieki. Co ma zrobić? Nie wiedziała czego od
niej konkretnie chcą, podejrzewała tylko, że chodzi o jej zdolności medyczne.
Ale co dalej? Przecież nie może zdradzić wioski, przyjaciół. Gdyby to zrobiła
byłaby... byłaby podobna do niego.
Czy będą ją torturować? Grozić? Nie sądziła, że kiedykolwiek
znajdzie się w takiej sytuacji. Gdy wczoraj Suigetsu zabrał ją z tamtej celi,
poczuła chwilową ulgę. Przede wszystkim dlatego, że wszystko wskazywało na to,
iż mężczyzna honorował ich dawną znajomość. Jednak później przekazał jej
wiadomość, że wyrusza z nimi na misję. Cholera! Jaką misję?! Myślą sobie, że
ona, ot tak grzecznie pójdzie z nimi zabijać niewinnych ludzi?! Przecież oni
są...no...właściwie to nie wiedziała do końca kim lub czym są. Gaara nie
przekazał jej informacji, które teraz mogłyby jej bardzo pomóc. Podzielił się
tylko z nią podejrzeniem, że chcą odtworzyć Otogakure. Ale po co? Nie znała
odpowiedzi. Mimo to, teraz byli jej wrogami. Musiała opracować jakąś strategię
i przede wszystkim zdobyć jak najwięcej informacji, by zaplanować ucieczkę.
Nie tracąc dłużej czasu na wylegiwanie się w łóżku, wybrała się do
łazienki, by wziąć gorącą kąpiel, która odprężyłaby jej zmęczone ciało i
skołatane nerwy. Nie miała tu żadnych ubrań na zmianę, a poprzednie kompletnie
nie nadawały się do użytku. Do dyspozycji miała tylko czarny dres, który
wydawał się być na nią zbyt duży, ale w tej chwili nie miało to dla niej
żadnego znaczenia. Nigdy nie przywiązywała wielkiej uwagi do ubioru, no może
jako nastolatka. Ale teraz już nią nie była.
Po kąpieli przejrzała się w lustrze nad umywalką. Spięła włosy w
koński ogon, ale niesforne kosmyki uciekały spod gumki, tak więc fryzura nie
była zbyt udana. Wyszła z łazienki.
- Lepiej i tak nie będzie- mruknęła pod nosem.
Wchodząc do pokoju stanęła jak wryta. Dopiero teraz zauważyła, że
w pokoju ma okno! Wczoraj była zbyt wykończona by na cokolwiek zwracać uwagę, a
dziś odkąd otworzyła oczy, nie dawały jej spokoju liczne pytania i
wątpliwości.
Gdy tylko
wzięła haust świeżego powietrza w płuca, poczuła się o wiele lepiej.
Zlustrowała rozpościerający się przed nią krajobraz. Zaparło jej dech. Tu było
tak pięknie! Poczuła się jakby nagle ktoś przeniósł ją w sam środek
baśni.
Wszędzie było zielono, w oddali widać było pokryte lasami wzgórza.
Przez wioskę przepływała rzeka, nad która piętrzyły się małe mosty, przez które
co chwila przebywali mieszkańcy.
- Mają
wodospad!- wyszeptała uradowana sama do siebie. Faktycznie, w oddali widać było
jak z jednego z wzniesień padają kaskadą w
dół krystaliczne wody. Przyjrzała się dokładniej wiosce i krzątającym się
po ulicach ludziom. Wszyscy wyglądali jak cywile. Nie dostrzegła na razie
żadnego shinobi. Poza tym, miasto nie różniło się zbyt od Konohy czy Suny-
toczyło się tu zwykłe życie. Czuła się ukojona dźwiękiem spadającego wodospadu
oraz cichym szemraniem wąskiej rzeczki, która wiła się w centrum Oto. Ludzie
wydawali się być tutaj szczęśliwi.
Niestety, nie
rozpoznawała żadnego miejsca w oddali, by móc zlokalizować swoje położenie.
Pozostało jej czekać do nocy i za pomocą gwiazd wyznaczyć kierunek, którym
wyruszy do domu. Jak tylko uda jej się uciec.
- Zbieraj się mała. Szef chce cię widzieć- Suigetsu stał w drzwiach jej pokoju, oparty o futrynę- Chyba pamiętasz, że idziesz z nami na misję, co?- wydawał się być obojętny, ale doskonale wiedziała, że to tylko gra. W końcu to on załatwił jej ludzkie warunki, w jakich ją teraz więzili. Znalazła w sobie odrobinę siły by podjąć ryzyko. Jednak jej głos nie pozwolił wyrazić takiej hardości, jaką gdzieś tam w środku czuła.
- Nie zmierzam nigdzie iść. Jak twój
szef czegoś ode mnie chce, to niech sam tutaj przyjdzie- uniosła dumnie brodę-
i nie zmienię zdania- zastrzegła- Będziesz musiał mnie do niego zawlec siłą.
Hozuki stał z
zakłopotaną miną. Pamiętał, że Sakura to uparta bestia. Poza tym osobiście
uważał, że powinna wiedzieć to i owo, gdyż mogłaby okazać się bardzo cennym
sojusznikiem. W ich sprawie przecież będzie odgrywać ważną rolę, ale sam nie
chciał brać na siebie odpowiedzialności za wtajemniczenie jej we wszystko.
Stawka była zbyt wysoka by popełnić jakiś błąd.
- Wiesz, że to
zrobię, prawda?- spytał zasmucony. Widział jak po jego słowach, znika z jej
oczu pewność siebie i odwaga, na którą się przed chwilą z takim trudem zdobyła.
Doskonale wiedział, że cała w środku drży- wyglądała jak spłoszona sarna, nie
mająca drogi ucieczki, będąca na łasce drapieżnika, który na nią polował.
- Naprawdę to
zrobisz?- wyszeptała całkiem zbita z tropu. Nie taki był plan. Nie tak miało
być. Miał się zgodzić, grać na jej warunkach…i co teraz? Przez chwilę nie
umiała złapać tchu, a panika zaczęła ogarniać jej umysł. Desperacko złapała się
pierwszej napotkanej myśli.
- Suigetsu…myślałam,
że jesteś moim…przyjacielem…- schowała twarz we włosach, zawstydzona swoim
podstępem. Zdawała sobie sprawę, że mężczyzna wyczyta z jej oczu, że udaje. Ale
czy faktycznie? Przecież to on był jedyną przyjazną jej osobą w tym miejscu. Jeszcze
chwilę spoglądała na swoje splecione dłonie spoczywające na kolanach, po czym
podniosła wzrok na Hozukiego. Teraz to ona była świadkiem jak z jego twarzy
odpływają kolory, a skóra staje się jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Mogła
podziwiać grymas niedowierzania jaki zawitał na jego ustach i szok odbijający
się w jego tęczówkach.
Zdębiał. Całkowicie nie wiedział co
powiedzieć, a głos uwiązł mu w gardle. Czy był jej przyjacielem? Czy faktycznie
właśnie tak się zachowywał? Westchnął przeciągle.
- Sakura. Dla
twojego, i mojego przy okazji też, dobra, bądź posłuszna- spojrzał na nią z
troską. Co było takiego w tej kobiecie, że stał się taki miękki? Wyglądała jak
mały kociak, który potrafi rozczulić nawet najtwardsze serca. Czy już do reszty
zgłupiał?
- Mówię to…- zawahał
się przez moment- jako przyjaciel. Obiecuję ci, że nic złego cię nie spotka, jeśli będziesz z nami współpracować.
Szef nie jest taki zły- podszedł do niej bliżej, ale ona cofnęła się kilka
kroków w tył. – Wiem, że masz w głowie obraz nas jako zimnych i bezlitosnych
morderców, ale trochę mnie znasz, prawda?- uchwycił jej spojrzenie spod długich
rzęs- wiesz, że nie jestem taki.
Dla jej
bezpieczeństwa musiał wpłynąć na jej uczucia. Nie chciał wygłaszać pustych
obietnic, ale zagrał w te same karty co ona- oboje prowadzili teraz grę.
Pytanie kto wyra? I kto blefuje?
- Dobrze, Suigetsu.
Zaufam ci.- znów te spojrzenie zielonych oczu. I znów pułapka słowna. Czy może
ją teraz zawieść?
*****
Oboje stali w jego przestronnym
gabinecie. Skinął na Hozukiego by ten wyszedł. Nie umknęło jego uwadze wahanie,
które pojawiło się we fioletowych oczach mężczyzny i przerażenie, które
odzwierciedlały szmaragdowe tęczówki kobiety. Tak. Sakura znalazła swojego
sojusznika w tym kraju. Drzwi zatrzasnęły się za Suigetsu, a oni zostali sami.
Miał sposobność przyjrzeć się Sakurze Haruno.
Dziwił się jej postawie. Pokaz siły
podczas pierwszego spotkania, miał na celu złamanie jej oporu. Jednak jak na
razie na ten opór nie natrafił. Spodziewał się walki, buntu, czegokolwiek. A tu,
przed nim, stała kobieta, która wydawała się już poddać. Która wręcz bała się
podnieść na niego wzrok.
Poprawił maskę, za którą chował twarz. Filigranowe
ciało kobiety wyglądało żałośnie w za dużym, starym dresie, który miała na
sobie. Do tej pory nie myślał, że będzie ona potrzebować czegoś więcej niż
jedzenia i łóżka do spania. Suigetsu miał rację. Chcieli jej współpracy, więc
nie mogą się nad nią znęcać.
- Jesteś tutaj z jednego powodu- na te
słowa, kobieta oderwała wzrok utkwiony w podłodze i przeniosła spojrzenie na
lidera Oto.
Zbladła. Miała przed sobą człowieka… mężczyznę
w masce Anbu Konohy!
Zabrakło jej tchu w piersi. Co to ma
znaczyć?! Ogarnęła ją wściekłość, która walczyła z jej samokontrolą, by dać
upust swej furii.
- Jak…jak ty…- wyszeptała z niemą grozą
wypisaną na szczupłej twarzy- jak ty śmiesz…- nadal walczyła ze sobą.
Stał naprzeciw niej i obserwował z
zaciekawieniem jej reakcję. Prowokacja wyszła znakomicie. Pora dowiedzieć się
na co stać pannę Haruno.
- Jak ty śmiesz nosić maskę Konohy?!- wyrwało
się z jej piersi- Masz czelność brukać swoją osobą coś co inni noszą z dumą?!
Ty nie jesteś wart…!- ruszyła do przodu.
Zatrzymała się tuż
przed mężczyzną, który patrzył na nią zza maski swoimi ciemnymi oczyma. Krew
burzyła się w jej żyłach, jednak wspomnienie poniżenia, którego doświadczyła
ostatnim razem, skutecznie pohamowało gniew i potok obelg, które już
przygotowała. Znalazła w sobie siłę by hardo zadrzeć głowę do góry i zmierzyć
się wzrokiem za swoim wrogiem.
- Więc jednak potrafisz się postawić,
co Haruno?- jej uszu dobiegł męski, tubalny głos.
Cofnęła się instynktownie
do tyłu, oczekując ataku lub napaści.
- Co zamierzasz ze mną zrobić?- uniosła
dumnie brodę, pokazując, choć bezskutecznie, że się go nie obawia.- Do
czego wam jestem potrzebna?- jej głos się załamał- Ja…ja nie zamierzam wam
pomagać. Nie zdradzę swojej wioski- dodała już ciszej.
- Nie prowadzimy żadnych wrogich akcji
przeciw wiosce Konoha, ani przeciw żadnej innej wiosce.
Jedyne czego chcemy to pokój.- odwrócił się do niej plecami i spoglądał przez
okno- Jednak są sprawy, które musimy załatwić. Obawiam się…- znów spojrzał na
jej twarz- …że nie masz wyboru.
- Dlaczego miałabym ci wierzyć? Kim
jesteś, żebym ci zaufała?!
-Kim jestem? Hm… to nie powinno być dla
ciebie istotne. Przynajmniej na razie. Dziś wieczór wyruszasz z nami na misję.
Ktoś przyjdzie do twojego pokoju cię przygotować.
- Chyba mówiłam już, że…- zachłysnęła
się swoją złością, gdy poczuła wrogość ze strony mężczyzny, a kolor jego oczu
przez chwilę zmienił kolor…na czerwony.
Nie mogła się ruszyć. Jej płuca z
trudem łapały powietrze. Czuła paraliż całego swojego ciała. Spanikowana przeniosła
wzrok na lidera Oto. Jej ciału zaczynało brakować tlenu, powoli traciła czucie
w nogach, a w głowie huczało. Nagle tak jak to wszystko się pojawiło, zniknęło.
Upadła na podłogę, podpierając się
rękoma o miękki dywan. Dawka tlenu jaka złapała w płuca, sprawiła, że zakręciło
jej się w głowie. Kaszlnęła raz i drugi.
„O nie…tylko nie teraz. Proszę, tylko nie
teraz.” Na beżowy dywan o długim, pięknym włosiu, spadło z jej ust kilka kropel
krwi. Wytarła szybko dłonią smugę i wstała, podtrzymując się krzesła stojącego
opodal. Dysząc ciężko, raz jeszcze postanowiła stawić czoło wrogowi.
- Nie masz wyboru.
Mogę cię zmusić do wielu rzeczy. Możesz nam pomagać będąc zupełnie tego
nieświadoma, pod wpływem hipnozy. Poza tym…chyba nie zapomniałaś, że razem z
Tobą, zawitał do nas twój kolega z Suny- słyszała satysfakcję w głosie
mężczyzny, a na wzmiankę o Rei’im zrobiło jej się słabo.
- Jak mu tam było? Hm…Rei, tak? Chyba
nie chcesz dla niego źle, prawda?
Przerażona lekko
zaprzeczyła głową. Nadal nie doszła do siebie po ataku sprzed kilku minut.
„Rei, Rei, więc ty
żyjesz?!” Radość i strach opanowały jej serce, Bała się o życie towarzysza, ale
cieszyła się, że choć on przeżył. Nie chciała być winna śmierci kolejnego człowieka.
Znów do jej umysłu zawitał obraz martwego Natsu…
- Dobrze. To chyba
wszystko- mężczyzna wydawał się być zadowolony- Suigetsu czeka na ciebie za
drzwiami- kiwnął głową w stronę wyjścia z gabinetu.
Otępiała Sakura ruszyła
we wskazanym kierunku. Na ułamek chwili, zimny głos lidera zatrzymał ją jeszcze
w miejscu.
- Lepiej nie próbuj
żadnych sztuczek. Nie tylko dla ciebie może się to źle skończyć.
Za drzwiami dopadł ją Suigetsu, którego
powitała bladym uśmiechem. Pomógł jej dojść do pokoju i położyć się w łóżku.
Nic nie mówił, o nic nie pytał. Milczał dając jej czas na ochłonięcie.
Przysiadł na moment
przy jej kolanach, gdy Sakura leżała już w pościeli. Wcale nie chciał, by
wzbudzała w nim tyle troski, ale nie mógł nic na to poradzić. Jego natura już się
z tym pogodziła.
- Przyjdzie do ciebie
Karin, pomóc ci się spakować na misję…-zaczął.
Sakura gwałtownie
podniosła się do pozycji siedzącej, co poskutkowało następnym zawrotem głowy.
- Karin?! To ona
też tu jest?! A Juugo?!- Suigetsu kiwnął twierdząco- Czyli wy wszyscy…ale
dlaczego?
- Tego nie mogę ci
powiedzieć. Nie teraz. Może kiedyś. Ale Sakura…- chwycił jej dłoń- Nie zrób nic
głupiego na tej misji, okej?
Zarumieniła się
lekko i wyciągnęła delikatnie swoją rękę z silnej dłoni mężczyzny.
- Nie mogę ci tego
obiecać. Nie teraz. Może kiedyś- w jej oczach zabłyszczały wesołe ogniki.
-Ha ha. Myślisz, że
jesteś taka cwana? A co powiesz na to, hę?- zaczął łaskotać ją po całym ciele,
szukając czułych punktów.
Przez chwilę
kotłowali się razem chichocząc jak dzieci, by po chwili umilknąć jak na rozkaz.
Oboje oddychali jak szaleni, chowając wstydliwie swoje uśmiechy. Suigetsu
spojrzał w zielone oczy kobiety. Chciał dla niej to co najlepsze. Czy to
właśnie znaczy mieć przyjaciela?
*****
Po raz kolejny jego
wzrok odnalazł leżącą na biurku maskę. Tylko najlepsi shinobi mogli liczyć na
to, że dostaną się do elitarnej jednostki Anbu. Nie wątpił,
że jego zdolności mogłyby stanąć mu na przeszkodzie by zasłużyć na ten honor.
Jednak to nie o tym marzył jako dziecko. Jego niedoścignionym ideałem był
ktoś inny.
-Itachi…dlaczego
wszystko właśnie tak się potoczyło…
Jednak Sasuke Uchiha nie usłyszał nic w odpowiedzi oprócz
przejmującej ciszy.
Bardzo dobra notka, miło było poczytać o takiej odmianie bohaterów :) widać, że charaktery są przemyślane i akcja stopniowo, ładnie się rozwija. Znów zgrabnie wyszło Ci opisywanie uczuć i miejsc wydarzeń, jednak moim zdaniem tych drugich przydałoby się troszkę wiecej, bo ciekawił mnie nowy pokój Sakury i gabinet, a mało się o nich dowiedziałam. Nie wyłapałam zbytnio błędów, a nawet jak już, to zwykłe literówki.
OdpowiedzUsuńCo do obietnicy nadrobienia trzymam za słowo :)
( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRozdział naprawdę super :) Suigetsu jest jednak na prawdę w porządku, zaopiekował się Sakurą. I ta akcja z łaskotkami, no świetnie! Jest jej przyjacielem, a może czuje do niej coś więcej? Ciekawi mnie jaką to misję będą wykonywać. Z niecierpliwością czekam na następny, pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo bardzo dobra notka . Popieram poprzedniczki :-) Hay
OdpowiedzUsuńSakura się postawia... No i bardzo dobrze! Tylko mam nadzieję, że nic jej nie zrobią. Bardzo fajnie zrobiłaś charaktery bohaterów. Bardzo mi się podobają. Ogólnie całość jest świetna. Już nie mogę się doczekać na następny rozdział... Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńSakura pokazująca pazurki to lubie:)
OdpowiedzUsuńCałośc totalnie mnie wciągnęła od pierwszy zdań pierwszego rozdzaiłu i nie moge się doczekać kolejnych.
Życzę tysięcy pomysłów!!!
Natknęłam się na twój blog przez ai-no-ibuki i nie żałuję. Dodaję cię do linków.
OdpowiedzUsuńA teraz co do fabuły:
Wciągająca i ciekawa. Chcą pokoju :) Nie wiem dlaczego, ale nie uwierzyłabym, chociaż...
Kiedy Sakura dowie się o prawdziwym 'ja' lidera/szefa, czy jak mu tam. Ach! I jaka będzie jej reakcja!
Dlaczego mam dziwne wrażenie, że Sakura podoba się dla Suigetsu... Nie, źle to ujęłam. Mam wrażenie, że za niedługi czas coś się między nimi wydarzy. O, właśnie to!
Hm. Dobra więcej pytań nie zadaję. Siedzę cicho :D
Pozdrawiam
Bardzo fajny rozdział, niestety wcześniej nie miałam zbytnio czasu żeby wejść do cb. Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do nas gdzie niedawno pojawiła się ankieta. Liczę na pomoc i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno gdzie nowy rozdział? Nie żebym Cię poganiała, ale wiesz... xD
OdpowiedzUsuńtauki-no-kuroi-me.blogspot.com
"Stąpaj ostrożnie, ponieważ stąpasz po moich marzeniach..." Ahh, piękne <3 Uwielbiam Yeats'a.
OdpowiedzUsuńBtw bardzo ładny rozdział :)
Wreszcie Sakura jaką lubię! Nie mała wyjąca beksa, tylko ostra hetera z pazurkami :D ! Tak trzymać. Tym czasem zapraszam do siebie :3 I pozdrawiam!
http://daraku-tenshi.blogspot.com/
Gratuluję z powodu nominacji do Liebster Award (nagroda dla blogów za dobrze wykonaną pracę) szczegóły znajdziesz na http://agonia-duszy.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb na kolejny rozdział:
OdpowiedzUsuńhttp://honorowy-dawca-cudzej-krwi.blogspot.com/
Pozdrawiam, Anae :*
Serdecznie zapraszam Wszystkich zainteresowanych na bloga http://sasuke-i-sakura-w-innej-odslonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń