sobota, 4 sierpnia 2012

Pierwszy kontakt



         - Czy wszystko w porządku?
Stała przed Kazekage dłuższą chwilę. Gaara siedział przy biurku wypełniając jakieś dokumenty. Nie podejrzewała go o to, że nie zauważył jej przyjścia, ale po dziesięciu minutach czekanie w ciszy stało się irytujące. Odchrząknęła po raz któryś.
Kazekage podniósł głowę. Sakura widziała w jego oczach zmartwienie, zastanawiała się tylko dlaczego patrzy na nią z taka litością... a może tylko jej się przewidziało. Odgarnęła na bok włosy, żałując, że ich nie spięła- jak zwykle panował niesamowity upał. Ach! Jakże tęskniła za zielenią i świeżością lasów Konohy!
-Sakuro. Dostałem wiadomość od Hokage. Masz wracać natychmiast do wioski. Potrzebują cię.
Drgnęła.
-Czy coś...coś się stało?- spytała niepewnie.
Co prawda Akademia Medic-Ninja działała już świetnie, ale nadal miała jeszcze trochę pracy...Brakowało jeszcze miesiąca do ukończenia tej półrocznej misji. Dziwne, że Hokage odwoływał ją do wioski...
-Powstało zagrożenie dla Konohy. Właściwie nie tylko dla Konohy, ale także dla Suny i innych wiosek...- Gaara zamyślił się.
-Ale jakie zagrożenie? O co chodzi? Przecież odkąd zakończyła się wojna panuje pokój...
-...względny pokój Sakuro- poprawił ją-wiele wiosek ucierpiało, wiele krajów popadło w chaos. Nie brakuje takich co chcieliby dojść do władzy korzystając z tej okazji. Minęły trzy lata odkąd zginął Madara. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo ciała nie znaleźliśmy...ale to nie jest dużo by naprawić gospodarkę i odbudować to co zostało zniszczone. Tylko Konoha podniosła się tak szybko po upadku.
-Aaa...konkretniej?
-Konkretniej to ci Hokage wytłumaczy. Ja nie mogę- prychnął.
-Gaara...- podeszła bliżej- Od Konohy dzielą mnie dwa dni drogi, chcesz, żebym zadręczała się pytaniami?
Rudowłosy mężczyzna uśmiechnął się lekko. Spojrzał na nią z czułością z jaką tylko brat może patrzeć na siostrę. Odkąd Temari zamieszkała z Narą, brakowało mu siostry. Przez ten krótki czas jaki była tutaj Sakura, bardzo się do niej przyzwyczaił. Zaczął ją traktować jak kogoś bliskiego. Nie ze względu na jej urodę, ale na jej usposobienie. Czasem miał wrażenie, że jest delikatna jak kwiat, który traci swoje płatki pod wpływem podmuchu wiatru. Nie chciał by ona się rozpadła. Chciał ją chronić. Wiedział jak wiele przeszła- zresztą wojna na wszystkich zostawiła wiele blizn. Ale Sakura nosiła w sobie jakąś cicha rozpacz, którą nie chciała się z nikim dzielić. Była złamana w środku, choć na zewnątrz udawała, że wszystko jest w porządku. Zniknęła gdzieś roześmiana i wybuchowa dziewczyna. Wyrosła z niej kobieta o smutnych oczach, o głębi, której nikt nie sięgnął, i uśmiechu, którym tuszuje ona swoje łzy.
Westchnął głośno.
-No dobrze- z przyjemnością patrzył jak na jej twarzy rozlewa się wdzięczny uśmiech. Czasem, gdy na nią spoglądał przypominała mu smutny posąg z marmuru. Piękny i zachwycający swoją niezmienną melancholią, ale też i niedostępny. Taka właśnie była- mogłaby uchodzić za piękność, gdyby częściej się uśmiechała, mogłaby powalać wszystkich swoich wdziękiem, ale ona trzymała każdego na dystans. Taka właśnie była. Sakura. Drzewo, które traciło swoje kwiaty...
-  Sakuro, pamiętasz jak lata temu Orochimaru napadł na Konohę wraz z Oto i niestety, z Suną? - kontynuował, gdy kobieta kiwnęła głową, a przez jej twarz przeleciał ledwo widoczny cień- Oto było wioską, którą założył Orochimaru, jej mieszkańcy stanowili głównie zwerbowani przez niego shinobi. Po wykryciu spisku wioska przestała oficjalnie istnieć, a po śmierci Orochimaru, większość jego podwładnych zginęła, została złapana lub uciekła. Ale pozostali nieliczni, którzy chcieli się osiedlić i wieść spokojne życie na tamtym terenie. Panowie feudalni zezwolili im na to pod warunkiem, że nie powstanie tam wioska shinobi, a mieszkańcy nie będą praktykować żadnego jutsu. Taka była cena za ich pokój, a oni zgodzili się na to- wyprostował się. Dla nich wszystkich ten czas był tylko zapowiedzią bólu i cierpienia, które nastąpiły w późniejszych latach.
-Nie rozumiem co ma Oto i tamte wydarzenia do...- nagle zrozumiała i jej oczy zrobiły sie okrągłe ze zdziwienia.
­-Tak Sakuro. Oto powstało. Albo przynajmniej tak podejrzewamy. Wywiad donosi o shinobi mieszkających w wiosce, nie wiemy jeszcze zbyt wiele, ale wygląda na to, że od dawna już coś planowali. Poza tym, nie możemy zbliżyć się nadto ze względu na licznych ninja, którzy przebywają na tamtych terenach. Nie chcemy atakować kogoś bezpodstawnie i wywołać wojny z którąś z wiosek. 
Sakura opadła na krzesło z którego chwilę temu podniosła się z wrażenia. Nie sądziła, że ten koszmar kiedyś powróci. Zaczęło się wiele lat temu od Orochimatu i Oto, a teraz nawiedziły ją wszystkie wspomnienia jak zjawa. 
-Dlatego wracasz do Konohy- patrzył na nią z troską- Hokage obawia się, że możesz być ich celem. Już jest o tobie bardzo głośno w świecie- założycielka dwóch Akademii medic-ninja, sukcesorka sanninki Tsunade, młoda kobieta, która sama wyszkoliła ponad setkę medycznych shinobi w Konoha i Sunie. 
Krzesło opadło z hukiem na podłogę, gdy Sakura ponownie poderwała się na równe nogi.
-Ja?! Ich celem?! Chyba żartujesz?! 
Gaara westchnął.
-Chyba się troszkę nie doceniasz, co? A to co przed chwilą mówiłem dotarło? Założycielka dwóch Akademii medic-ninja, sukce...-zaczął ponownie tłumaczyć jak dziecku.
-Dotarło, dotarło- niecierpliwiła się- ale nadal nie rozumiem.
-Może będą chcieli Cię wykorzystać, to znaczy twoje zdolności, bądź też żebyś nas osłabić będą chcieli cię...
-...zabić- dokończyła za niego. Po jej ciele przebiegł dreszcz. Owszem, brała udział w misjach, nie raz otarła się o śmierć, ale nigdy jeszcze nie była w sytuacji, kiedy ktoś na nią polował jak na zwierzynę...
-Ale to nic pewnego, prawda? Przecież to tylko podejrzenia- zaśmiała się sztucznie, udając, że nie bardzo się przejęła tym co przed chwilą usłyszała. Dostrzegła jak Gaara z niepokojem na nią spoglądał i doskonale zdawała sobie sprawę, że nie zdołała go oszukać. Jej odwaga i pewność siebie już dawno schowały się gdzieś pod tę skorupę, którą na co dzień nosiła na sobie jak zbroję.
-Sakura, to poważna sprawa i wolałbym, żebyś te też ją poważnie potraktowała. Jeżeli nie ze względu na siebie to chociaż ze względu na dobro Konohy i Suny. Gdyby oni zmusili cię do służenia im...
-Prędzej umrę! Nigdy nie zdradzę swojej wioski i przyjaciół!
Kazekage zdziwił sie jej nagłym wybuchem. W jej oczach płonął ogień, a z twarzy wyczytał pełną determinację i upór. Czyżby miała coś więcej na myśli?
-Rozumiem Sakuro. Nie wątpię w to. Więcej informacji ci nie udzielę i tak wiesz za dużo. Za dwie godziny będzie na ciebie czekać eskorta przy wyjściu z wioski. Dwóch shinobi będzie towarzyszyło ci aż do bram Konohy, złożą krótki raport u Hokage i wrócą. A ty...-jego wzrok nagle zmiękł- bądź grzeczna i uważaj na siebie, dobrze?
-Oj Gaara, przecież ja zawsze jestem grzeczna-  obdarzyła go pięknym uśmiechem, który tak rzadko ktokolwiek mógł podziwiać.

Byli już w drodze cały dzień. Zamierzali odpocząć tylko kilka godzin i dalej ruszyć w podróż. Mieli za sobą już pustynię i Sakura chciała jak najszybciej znaleźć się z powrotem w swojej wiosce. Nie tylko z powodu tęsknoty, jaką żywiła do przyjaciół, ale też miała wrażenie, że Gaara nie mówi jej wszystkiego i w tej całej historii jest jakieś drugie dno. Chciała rozwiać swoje wątpliwości i znaleźć odpowiedzi na pytania, na które sama odpowiedzieć sobie nie mogła. Jak na złość razem z nią wyruszyli w drogę Rei i Natsu. Oboje od początku jak tylko pojawiła się w Sunie, próbowali się do niej bezskutecznie zbliżyć. Zresztą nie oni jedyni. Musiała przyznać sama przed sobą, że z niewiadomych dla niej przyczyn, wokół niej zawsze roiło się od mężczyzn, którzy pragnęli się nią "zaopiekować". Nie podejrzewala nawet, że instynkty, które pobudzała w facetach, raczej nie należały do tych jakie matki żywią do swoich dzieci- mianowicie troska i opieka. Sakura mając dwadzieścia dwa lata żyła nadal w pełnej nieświadomości jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Nie miała czasu na takie sprawy, a atmosfera wiecznego zagrożenia podczas wojny, a później budowania wszystkiego co zostało zrujnowane, nie sprzyjała żadnym miłosnym uniesieniom. Nie mówiąc już o tym, że jej serce...Potrząsnęła mocno głową. Nie ma czasu teraz o tym myśleć. 
-Sakura-san, odpocznij. Teraz ja obejmę wartę- obudzę Natsu za dwie godziny- dosiadł się do niej wysoki, dość szczupły mężczyzna około trzydziestki. Położył dłoń na jej ramieniu co od razu sprawiło, że zaświeciła sie u niej czerwona lampka. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Rei będzie próbował coś wskórać póki jego "rywal" śpi. 
-Dzięki Rei. Faktycznie dobrze mi to zrobi- już miała wstać, gdy dłoń mężczyzny delikatnie przytrzymała ją w miejscu. Podniosła zdziwiony wzrok na niego. 
-Sakura, ty wiesz, że mi na tobie zależy- zaczął prosto z mostu. Przeczesał ręką dłuższe brązowe włosy, które wyglądały zawsze jakby je dopiero co zmierzwił wiatr i spojrzał na nią niebieskimi oczyma- wiem dlaczego musimy cię eskortować do Konohy i bądź pewna, że zrobię wszystko, żeby cię ochronić- delikatnie pogłaskał swoimi palcami skórę na jej policzku.
Czuła się zażenowana i nie wiedziała jak wyjść z tej sytuacji. Zaśmiała się cicho przyjmując postawę podobną do tej, którą miała przed Gaarą.
-Ej, to jeszcze nie jest wiadome, a wy wszyscy już mnie straszycie...na pewno mają lepsze rzeczy do roboty niż uganianie się za mną-podniosła się, udając, że nie widzi zawiedzionego wzroku Rei'ego- lepiej już się położę.
-Tak...-Rei odprowadził wzrokiem kobietę aż do miejsca pod drzewem gdzie usiadła i oparta o pień niemal natychmiast zasnęła. Siedział jeszcze chwilę zatopiony w swoich myślach po czym wstał i wyszedł w ciemność pomiędzy drzewa.  

Od Konohy dzieliło ich tylko pół dnia drogi. Sakura pędziła tak, że wiele razy jej towarzysze musieli ją temperować. Energii musiało starczyć im na dalszą podróż, ale tęsknota za domem była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Chciała znów zobaczyć ukochane twarze Naruto, Hinaty, Ino, a nawet Sai'a. Biegła, a radość wypełniała jej serce, gdy wdychała świeże leśne powietrze, a zieleń drzew otaczała ją zewsząd. Nie sądziła, że tak bardzo będzie jej brakować rodzinnej wioski. Niepokój i lęk gdzieś zniknęły. Liczyło się tylko to jak prędko może przekroczyć próg bram Konohy.
Natsu, który tymczasowo przewodził ich grupie zatrzymał się wyciągając dłoń w górę, dając im tym samym znak, żeby poszli w jego ślady, co też uczynili.
-Co jest?- Sakura podeszła do mężczyzny. Był od niej o wiele wyższy, a biorąc pod uwagę jego potężną muskulaturę, wyglądała przy nim jak jakaś...pchła. Miał blond włosy spięte z tyłu w kucyk. Lubiła go, a choć nieraz próbował ją poderwać, to nie był w tym taki nachalny i natrętny jak czasem Rei potrafił być. 
-Ktoś tam jest?- Rei właśnie stanął obok nich. Natsu posiadał zdolność wyczuwania chakry. Odległość z jaką wyczuwał shinobi nie była zbyt imponująca, bo zaledwie kilkadziesiąt metrów, ale to wystarczyło im teraz, żeby się dowiedzieć, że...
-Pięćdziesiąt metrów przed nami przebywa 3 shinobi, dwóch o bardzo silnej chakrze. Trzecie źródło jest słabsze. Wygląda na to, że czekają na nas i nie unikniemy spotkania. Mimo to wolę poczekać na nich tu. Kto wie co dla nas tam przyszykowali, jeśli to wrogowie. 
         Sakura zadrżała. Czy to już? Przyszli po nią? A może to ktoś z Konohy? A może to wcale nie jest  wróg...
         -E tam...od razu wrogowie!- Rei klepnął w plecy lidera- I myślisz, że by tak grzecznie na nas czekali?
Natsu przybrał pozę do ataku.
         -Nie, Rei. Myślę, że oni nie czekają. Ruszyli.- ostrzegł ich- Sakura stań za mną.
         Kobieta posłusznie zajęła miejsce za mężczyzną. Czekali. Zerknęła na Rei'ego. Wyglądał dość dziwnie. Nigdy nie widziała by był taki lekceważący w stosunku do możliwego zagrożenia. Poza tym dostrzegła jak nerwowo ściska dłoń na kunai, który wyciągnął. Stał obok Natsu i zamiast szukać zagrożenia wokół nich, jego wzrok ześlizgiwał się co chwila na kompana. Nie bardzo wiedziała co o tym sądzić, ale już po chwili nie miała czasu na dalsze rozmyślanie.
         Przed nimi stanęło trzech shinobi, dwóch mężczyzn i chyba jedna kobieta, sądząc po delikatnej budowie ciała i zakrytej maską twarzy. Sakura widziała jak Natsu naprężył mięśnie gotowy do ataku. Przybysze mieli opaski ze znakiem Otogakure.   



6 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twój styl pisania, jedynie raziło mnie kilka literówek np. Otto, zamiast Oto. Czyżby Rei się bał? Ojj Gaara chyba źle dobrał towarzyszy podróży dla Sakury :D W każdym bądź razie będe dalej czytać Twoje opowiadanie, bo mnie zaciekawiło :) Dodaję Cię do linków u siebie i liczę, że Ty też mnie dodasz. Jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziach na moim blogu http://szept-serca.blogspot.com/ oraz zapraszam do czytania mojej opowieści :) Pozdrawiam, Banshee

    OdpowiedzUsuń
  2. Natsu to mi się od razu z Fairy Tail skojarzył (wiem, że nie na temat, ale musiałam się wygadać XD)Rozdział mi się podobał, ale nie było w nim za wiele akcji. Mi tam ten Rei przypadł do gustu. Nachalny, ale ma bardzo porywczy temperament - przynajmniej tyle wywnioskowałam po rozdziale). Czekam na walkę Oto x Sakura. Mam nadzieje, że jednak nie będą chcieli jej zabijać, a chodzi głównie o umiejętności. To bardzo by pomogło. Ale scenariusz pozostawiam tobie i czekam na rozwinięcie.
    WENY! Pozdrawiam :3
    [ai-no-ibuki.blogspot.com, soh.xx.pl]
    PS: Dodałam twoje blogi do linków ^

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę fajny rozdział, może nic specjalnego się nie wydarzyło ale masz bardzo ciekawy styl pisania :)
    Czekam na dalszy rozwój akcji. ( http://dark-and-light-by-karaye-and-shiro.blogspot.com/ )
    PS. Dodałyśmy twojego bloga do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra!!!!
    Rozdział niesamowity! Kurde bardzo mi się spodobał i powiem Ci szczerze, że aż korci by dopisać następne rozdziały:)


    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział:)
    Życze weny i tysięcy pomysłów!!!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się Twój styl pisania :-) zapraszam na http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niach niach :D
    Poprawa oł jeaa.
    Szokoda tylko, że ty też ubrałaś Wioskę Dźwięku w czarne barwy, bo osobiście bardzo ją lubię i nie postrzegam jej jako zło konieczne :3 Czekam na spotkanie z Sasuke :P

    OdpowiedzUsuń