- Czy wszystko w porządku?
Stała przed Kazekage dłuższą chwilę. Gaara siedział
przy biurku wypełniając jakieś dokumenty. Nie podejrzewała go o to, że nie
zauważył jej przyjścia, ale po dziesięciu minutach czekanie w ciszy stało się
irytujące. Odchrząknęła po raz któryś.
Kazekage podniósł głowę.
Sakura widziała w jego oczach zmartwienie, zastanawiała się tylko dlaczego
patrzy na nią z taka litością... a może tylko jej się przewidziało. Odgarnęła
na bok włosy, żałując, że ich nie spięła- jak zwykle panował niesamowity upał.
Ach! Jakże tęskniła za zielenią i świeżością lasów Konohy!
-Sakuro. Dostałem
wiadomość od Hokage. Masz wracać natychmiast do wioski. Potrzebują cię.
Drgnęła.
-Czy coś...coś się
stało?- spytała niepewnie.
Co prawda Akademia
Medic-Ninja działała już świetnie, ale nadal miała jeszcze trochę
pracy...Brakowało jeszcze miesiąca do ukończenia tej półrocznej misji. Dziwne,
że Hokage odwoływał ją do wioski...
-Powstało zagrożenie dla Konohy. Właściwie nie tylko
dla Konohy, ale także dla Suny i innych wiosek...- Gaara zamyślił się.
-Ale jakie zagrożenie? O
co chodzi? Przecież odkąd zakończyła się wojna panuje pokój...
-...względny pokój
Sakuro- poprawił ją-wiele wiosek ucierpiało, wiele krajów popadło w chaos. Nie
brakuje takich co chcieliby dojść do władzy korzystając z tej okazji. Minęły
trzy lata odkąd zginął Madara. Przynajmniej taką mamy nadzieję, bo ciała nie
znaleźliśmy...ale to nie jest dużo by naprawić gospodarkę i odbudować to co
zostało zniszczone. Tylko Konoha podniosła się tak szybko po upadku.
-Aaa...konkretniej?
-Konkretniej to ci Hokage
wytłumaczy. Ja nie mogę- prychnął.
-Gaara...- podeszła
bliżej- Od Konohy dzielą mnie dwa dni drogi, chcesz, żebym zadręczała się
pytaniami?
Rudowłosy mężczyzna
uśmiechnął się lekko. Spojrzał na nią z czułością z jaką tylko brat może
patrzeć na siostrę. Odkąd Temari zamieszkała z Narą, brakowało mu siostry.
Przez ten krótki czas jaki była tutaj Sakura, bardzo się do niej przyzwyczaił.
Zaczął ją traktować jak kogoś bliskiego. Nie ze względu na jej urodę, ale na
jej usposobienie. Czasem miał wrażenie, że jest delikatna jak kwiat, który
traci swoje płatki pod wpływem podmuchu wiatru. Nie chciał by ona się rozpadła.
Chciał ją chronić. Wiedział jak wiele przeszła- zresztą wojna na wszystkich
zostawiła wiele blizn. Ale Sakura nosiła w sobie jakąś cicha rozpacz, którą nie
chciała się z nikim dzielić. Była złamana w środku, choć na zewnątrz udawała,
że wszystko jest w porządku. Zniknęła gdzieś roześmiana i wybuchowa dziewczyna.
Wyrosła z niej kobieta o smutnych oczach, o głębi, której nikt nie sięgnął, i
uśmiechu, którym tuszuje ona swoje łzy.
Westchnął głośno.
-No dobrze- z
przyjemnością patrzył jak na jej twarzy rozlewa się wdzięczny uśmiech. Czasem,
gdy na nią spoglądał przypominała mu smutny posąg z marmuru. Piękny i zachwycający
swoją niezmienną melancholią, ale też i niedostępny. Taka właśnie była- mogłaby
uchodzić za piękność, gdyby częściej się uśmiechała, mogłaby powalać wszystkich
swoich wdziękiem, ale ona trzymała każdego na dystans. Taka właśnie była.
Sakura. Drzewo, które traciło swoje kwiaty...
- Sakuro, pamiętasz
jak lata temu Orochimaru napadł na Konohę wraz z Oto i niestety, z Suną? -
kontynuował, gdy kobieta kiwnęła głową, a przez jej twarz przeleciał ledwo
widoczny cień- Oto było wioską, którą założył Orochimaru, jej mieszkańcy
stanowili głównie zwerbowani przez niego shinobi. Po wykryciu spisku wioska
przestała oficjalnie istnieć, a po śmierci Orochimaru, większość jego
podwładnych zginęła, została złapana lub uciekła. Ale pozostali nieliczni,
którzy chcieli się osiedlić i wieść spokojne życie na tamtym terenie. Panowie
feudalni zezwolili im na to pod warunkiem, że nie powstanie tam wioska shinobi,
a mieszkańcy nie będą praktykować żadnego jutsu. Taka była cena za ich pokój, a
oni zgodzili się na to- wyprostował się. Dla nich wszystkich ten czas był tylko
zapowiedzią bólu i cierpienia, które nastąpiły w późniejszych latach.
-Nie
rozumiem co ma Oto i tamte wydarzenia do...- nagle zrozumiała i jej oczy
zrobiły sie okrągłe ze zdziwienia.
-Tak
Sakuro. Oto powstało. Albo przynajmniej tak podejrzewamy. Wywiad donosi o
shinobi mieszkających w wiosce, nie wiemy jeszcze zbyt wiele, ale wygląda na
to, że od dawna już coś planowali. Poza tym, nie możemy zbliżyć się nadto ze
względu na licznych ninja, którzy przebywają na tamtych terenach. Nie chcemy
atakować kogoś bezpodstawnie i wywołać wojny z którąś z wiosek.
Sakura
opadła na krzesło z którego chwilę temu podniosła się z wrażenia. Nie sądziła,
że ten koszmar kiedyś powróci. Zaczęło się wiele lat temu od Orochimatu i Oto,
a teraz nawiedziły ją wszystkie wspomnienia jak zjawa.
-Dlatego
wracasz do Konohy- patrzył na nią z troską- Hokage obawia się, że możesz być
ich celem. Już jest o tobie bardzo głośno w świecie- założycielka dwóch
Akademii medic-ninja, sukcesorka sanninki Tsunade, młoda kobieta, która sama
wyszkoliła ponad setkę medycznych shinobi w Konoha i Sunie.
Krzesło
opadło z hukiem na podłogę, gdy Sakura ponownie poderwała się na równe nogi.
-Ja?!
Ich celem?! Chyba żartujesz?!
Gaara westchnął.
-Chyba
się troszkę nie doceniasz, co? A to co przed chwilą mówiłem dotarło?
Założycielka dwóch Akademii medic-ninja, sukce...-zaczął ponownie tłumaczyć jak
dziecku.
-Dotarło,
dotarło- niecierpliwiła się- ale nadal nie rozumiem.
-Może
będą chcieli Cię wykorzystać, to znaczy twoje zdolności, bądź też żebyś nas
osłabić będą chcieli cię...
-...zabić-
dokończyła za niego. Po jej ciele przebiegł dreszcz. Owszem, brała udział w
misjach, nie raz otarła się o śmierć, ale nigdy jeszcze nie była w sytuacji,
kiedy ktoś na nią polował jak na zwierzynę...
-Ale to
nic pewnego, prawda? Przecież to tylko podejrzenia- zaśmiała się sztucznie,
udając, że nie bardzo się przejęła tym co przed chwilą usłyszała. Dostrzegła
jak Gaara z niepokojem na nią spoglądał i doskonale zdawała sobie sprawę, że
nie zdołała go oszukać. Jej odwaga i pewność siebie już dawno schowały się
gdzieś pod tę skorupę, którą na co dzień nosiła na sobie jak zbroję.
-Sakura,
to poważna sprawa i wolałbym, żebyś te też ją poważnie potraktowała. Jeżeli nie
ze względu na siebie to chociaż ze względu na dobro Konohy i Suny. Gdyby oni
zmusili cię do służenia im...
-Prędzej
umrę! Nigdy nie zdradzę swojej wioski i przyjaciół!
Kazekage zdziwił sie jej nagłym
wybuchem. W jej oczach płonął ogień, a z twarzy wyczytał pełną determinację i
upór. Czyżby miała coś więcej na myśli?
-Rozumiem
Sakuro. Nie wątpię w to. Więcej informacji ci nie udzielę i tak wiesz za dużo.
Za dwie godziny będzie na ciebie czekać eskorta przy wyjściu z wioski. Dwóch
shinobi będzie towarzyszyło ci aż do bram Konohy, złożą krótki raport u Hokage
i wrócą. A ty...-jego wzrok nagle zmiękł- bądź grzeczna i uważaj na siebie,
dobrze?
-Oj Gaara,
przecież ja zawsze jestem grzeczna- obdarzyła go pięknym uśmiechem, który
tak rzadko ktokolwiek mógł podziwiać.
Byli
już w drodze cały dzień. Zamierzali odpocząć tylko kilka godzin i dalej ruszyć
w podróż. Mieli za sobą już pustynię i Sakura chciała jak najszybciej znaleźć
się z powrotem w swojej wiosce. Nie tylko z powodu tęsknoty, jaką żywiła do
przyjaciół, ale też miała wrażenie, że Gaara nie mówi jej wszystkiego i w tej
całej historii jest jakieś drugie dno. Chciała rozwiać swoje wątpliwości i
znaleźć odpowiedzi na pytania, na które sama odpowiedzieć sobie nie mogła. Jak
na złość razem z nią wyruszyli w drogę Rei i Natsu. Oboje od początku jak tylko
pojawiła się w Sunie, próbowali się do niej bezskutecznie zbliżyć. Zresztą nie
oni jedyni. Musiała przyznać sama przed sobą, że z niewiadomych dla niej
przyczyn, wokół niej zawsze roiło się od mężczyzn, którzy pragnęli się nią
"zaopiekować". Nie podejrzewala nawet, że instynkty, które pobudzała
w facetach, raczej nie należały do tych jakie matki żywią do swoich dzieci- mianowicie
troska i opieka. Sakura mając dwadzieścia dwa lata żyła nadal w pełnej
nieświadomości jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Nie miała czasu na takie
sprawy, a atmosfera wiecznego zagrożenia podczas wojny, a później budowania
wszystkiego co zostało zrujnowane, nie sprzyjała żadnym miłosnym uniesieniom.
Nie mówiąc już o tym, że jej serce...Potrząsnęła mocno głową. Nie ma czasu
teraz o tym myśleć.
-Sakura-san,
odpocznij. Teraz ja obejmę wartę- obudzę Natsu za dwie godziny- dosiadł się do
niej wysoki, dość szczupły mężczyzna około trzydziestki. Położył dłoń na jej
ramieniu co od razu sprawiło, że zaświeciła sie u niej czerwona lampka.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Rei będzie próbował coś wskórać póki
jego "rywal" śpi.
-Dzięki
Rei. Faktycznie dobrze mi to zrobi- już miała wstać, gdy dłoń mężczyzny
delikatnie przytrzymała ją w miejscu. Podniosła zdziwiony wzrok na niego.
-Sakura,
ty wiesz, że mi na tobie zależy- zaczął prosto z mostu. Przeczesał ręką dłuższe
brązowe włosy, które wyglądały zawsze jakby je dopiero co zmierzwił wiatr i
spojrzał na nią niebieskimi oczyma- wiem dlaczego musimy cię eskortować do
Konohy i bądź pewna, że zrobię wszystko, żeby cię ochronić- delikatnie
pogłaskał swoimi palcami skórę na jej policzku.
Czuła
się zażenowana i nie wiedziała jak wyjść z tej sytuacji. Zaśmiała się cicho
przyjmując postawę podobną do tej, którą miała przed Gaarą.
-Ej, to
jeszcze nie jest wiadome, a wy wszyscy już mnie straszycie...na pewno mają
lepsze rzeczy do roboty niż uganianie się za mną-podniosła się, udając, że nie
widzi zawiedzionego wzroku Rei'ego- lepiej już się położę.
-Tak...-Rei
odprowadził wzrokiem kobietę aż do miejsca pod drzewem gdzie usiadła i oparta o
pień niemal natychmiast zasnęła. Siedział jeszcze chwilę zatopiony w swoich
myślach po czym wstał i wyszedł w ciemność pomiędzy drzewa.
Od
Konohy dzieliło ich tylko pół dnia drogi. Sakura pędziła tak, że wiele razy jej
towarzysze musieli ją temperować. Energii musiało starczyć im na dalszą podróż,
ale tęsknota za domem była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Chciała znów
zobaczyć ukochane twarze Naruto, Hinaty, Ino, a nawet Sai'a. Biegła, a radość
wypełniała jej serce, gdy wdychała świeże leśne powietrze, a zieleń drzew
otaczała ją zewsząd. Nie sądziła, że tak bardzo będzie jej brakować rodzinnej
wioski. Niepokój i lęk gdzieś zniknęły. Liczyło się tylko to jak prędko może
przekroczyć próg bram Konohy.
Natsu,
który tymczasowo przewodził ich grupie zatrzymał się wyciągając dłoń w górę,
dając im tym samym znak, żeby poszli w jego ślady, co też uczynili.
-Co
jest?- Sakura podeszła do mężczyzny. Był od niej o wiele wyższy, a biorąc pod
uwagę jego potężną muskulaturę, wyglądała przy nim jak jakaś...pchła. Miał
blond włosy spięte z tyłu w kucyk. Lubiła go, a choć nieraz próbował ją
poderwać, to nie był w tym taki nachalny i natrętny jak czasem Rei potrafił
być.
-Ktoś
tam jest?- Rei właśnie stanął obok nich. Natsu posiadał zdolność wyczuwania
chakry. Odległość z jaką wyczuwał shinobi nie była zbyt imponująca, bo zaledwie
kilkadziesiąt metrów, ale to wystarczyło im teraz, żeby się dowiedzieć, że...
-Pięćdziesiąt
metrów przed nami przebywa 3 shinobi, dwóch o bardzo silnej chakrze. Trzecie
źródło jest słabsze. Wygląda na to, że czekają na nas i nie unikniemy
spotkania. Mimo to wolę poczekać na nich tu. Kto wie co dla nas tam
przyszykowali, jeśli to wrogowie.
Sakura zadrżała. Czy to już? Przyszli po nią? A może to ktoś z
Konohy? A może to wcale nie jest wróg...
-E
tam...od razu wrogowie!- Rei klepnął w plecy lidera- I myślisz, że by tak
grzecznie na nas czekali?
Natsu przybrał pozę do ataku.
-Nie,
Rei. Myślę, że oni nie czekają. Ruszyli.- ostrzegł ich- Sakura stań za mną.
Kobieta
posłusznie zajęła miejsce za mężczyzną. Czekali. Zerknęła na Rei'ego. Wyglądał
dość dziwnie. Nigdy nie widziała by był taki lekceważący w stosunku do
możliwego zagrożenia. Poza tym dostrzegła jak nerwowo ściska dłoń na kunai,
który wyciągnął. Stał obok Natsu i zamiast szukać zagrożenia wokół nich, jego
wzrok ześlizgiwał się co chwila na kompana. Nie bardzo wiedziała co o tym
sądzić, ale już po chwili nie miała czasu na dalsze rozmyślanie.
Przed
nimi stanęło trzech shinobi, dwóch mężczyzn i chyba jedna kobieta, sądząc po
delikatnej budowie ciała i zakrytej maską twarzy. Sakura widziała jak Natsu naprężył
mięśnie gotowy do ataku. Przybysze mieli opaski ze znakiem
Otogakure.
Podoba mi się Twój styl pisania, jedynie raziło mnie kilka literówek np. Otto, zamiast Oto. Czyżby Rei się bał? Ojj Gaara chyba źle dobrał towarzyszy podróży dla Sakury :D W każdym bądź razie będe dalej czytać Twoje opowiadanie, bo mnie zaciekawiło :) Dodaję Cię do linków u siebie i liczę, że Ty też mnie dodasz. Jeśli możesz informuj mnie o nowych rozdziach na moim blogu http://szept-serca.blogspot.com/ oraz zapraszam do czytania mojej opowieści :) Pozdrawiam, Banshee
OdpowiedzUsuńNatsu to mi się od razu z Fairy Tail skojarzył (wiem, że nie na temat, ale musiałam się wygadać XD)Rozdział mi się podobał, ale nie było w nim za wiele akcji. Mi tam ten Rei przypadł do gustu. Nachalny, ale ma bardzo porywczy temperament - przynajmniej tyle wywnioskowałam po rozdziale). Czekam na walkę Oto x Sakura. Mam nadzieje, że jednak nie będą chcieli jej zabijać, a chodzi głównie o umiejętności. To bardzo by pomogło. Ale scenariusz pozostawiam tobie i czekam na rozwinięcie.
OdpowiedzUsuńWENY! Pozdrawiam :3
[ai-no-ibuki.blogspot.com, soh.xx.pl]
PS: Dodałam twoje blogi do linków ^
Naprawdę fajny rozdział, może nic specjalnego się nie wydarzyło ale masz bardzo ciekawy styl pisania :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój akcji. ( http://dark-and-light-by-karaye-and-shiro.blogspot.com/ )
PS. Dodałyśmy twojego bloga do linków :)
Masakra!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity! Kurde bardzo mi się spodobał i powiem Ci szczerze, że aż korci by dopisać następne rozdziały:)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział:)
Życze weny i tysięcy pomysłów!!!
:*
Podoba mi się Twój styl pisania :-) zapraszam na http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiach niach :D
OdpowiedzUsuńPoprawa oł jeaa.
Szokoda tylko, że ty też ubrałaś Wioskę Dźwięku w czarne barwy, bo osobiście bardzo ją lubię i nie postrzegam jej jako zło konieczne :3 Czekam na spotkanie z Sasuke :P